Dziś mam dla Was małą zapowiedź połączoną ze wstępną recenzją lakierów Limella. Jest to niemiecka marka od niedawna dostępna na polskim rynku. Oczywiście uwielbiam wszelkie paznokciowe nowinki, ale ostatnimi czasy pojawiło się tyle nowych lakierów hybrydowych, że kupowanie ich wszystkich byłoby mocno kosztowne ;) Dlatego jestem bardzo wdzięczna firmie za możliwość wypróbowania 4 jej lakierów. Poniżej moje pierwsze wrażenia.
Lakiery przychodzą do nas w ładnych buteleczkach, z kolorem i numerem na nakrętce oraz z kropeczką w danym odcieniu z przodu. Przyznam, że zawsze podobał mi się taki sposób oznaczania kolorów, bo patrząc na buteleczkę od razu wiem po którą sięgnąć i nie muszę wszystkich przekręcać :) Ale co w nich najciekawsze, a zauważyłam to dopiero po chwili, lakiery mają żeńskie imiona :) Tak więc przedstawiam Wam moje nowe koleżanki:
005 Jill
Jill to prawdziwy klejnot, którego pragniemy wszystkie, połączenie seksownego karminu z milionami świetlistych drobinek.
Ładna, brokatowa czerwień - przykuje wzrok każdej sroki. Nada się do klasycznych zdobień, którym doda pazura i szalonych, karnawałowych stylizacji. Kolor transparentny, dla pełnego krycia najlepiej nakładać go na inną czerwień.
019 Sally
Sally - stalowoszary, ciemny, wyrazisty kolor, jeden z tych, który powinna mieć każda z nas w swoim repertuarze.
Grafitowa szarość, dość ciemna, w sztucznym świetle wpada w czerń. Krycie po 1 grubszej warstwie lub 2 cieńszych.
025 Grace
Delikatny, pastelowy taki jest kolor Licerice. Letnie słońce, kwitnący bez i jego zapach niesiony wiatrem.
Kolor od razu przywiódł mi na myśl stary hit "Grace". Moja summer love. Odpowiednik Pink Smile od Semilac - różni się dosłownie minimalnie, widać to tylko gdy trzyma się w dłoni oba wzorniki. Jeżeli miałyście ochotę na Semilaca - już wiecie co robić ;)
054 Samantha
Ten kolor nas kokietuje, słodka Samantha o której nie zapomnisz nawet w nocy.. ma ogromny atut – świeci się w ciemności.
Neonkowy róż, odrobinę w stylu Barbie - moja wewnętrzna różowa księżniczka skacze z radości :)
Z tego co mogę wstępnie powiedzieć po malowaniu wzorników - lakiery są dość gęste i dlatego bałam się o efekt gór i dolin. Jednak jestem absolutnie zachwycona poziomowaniem - wierzcie mi lub nie, ale gdy odkładałam pomalowany wzornik i zabierałam się za kolejny na pierwszym kolor ślicznie się wygładzał (dla przykładu Semilac zawsze zostawiał mi grubszą warstwę lakieru na końcówce). Nie zauważyłam tworzących się bąbelków, zapach nie jest drażniący. Póki co nie doszukałam się żadnych wad, mam zamiar jak najszybciej wykonać nimi mani i napisać jak sprawują się na paznokciach :) Limella kosztuje 19,90 za 7ml produktu, więc jest to całkiem rozsądna cena.
O firmie słyszę pierwszy raz - mają bardzo ładne kolory :)
OdpowiedzUsuńJa też dowiedziałam się o niej stosunkowo niedawno :) ale myślę, że się polubimy. Doszły dziś do mnie lakier Claresa i nimi już nie jestem tak zachwycona ;)
UsuńZastanawialam się nad zakupem... I już wiem co mam zrobić ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie podziel się wrażeniami :)
Usuń